A dokładnie królik :)
Zaczęłam go szyć na warsztatach craftowych we Wrocławiu w lipcu tego roku, a skończyłam we wrześniu. Trochę mi to czasu zajęło, bo na warsztatach zdołaliśmy uszyć tylko wszystkie elementy, wypchać je i uszyć część ubranka. W domu mieliśmy już to wszystko do kupy poskładać.
Powiem Wam, że nie jest łatwo zrobić takiego królika i nie wiem kiedy się zdobędę na to, żeby uszyć drugiego (będzie to trudne, bo mi maszyna padła :( ) , ale bardzo bym chciała mimo wszystko jeszcze coś z Tildy kiedyś zmajstrować, tym bardziej, że mam 3 książki z wzorami na ten temat.
Powiem Wam, że nie jest łatwo zrobić takiego królika i nie wiem kiedy się zdobędę na to, żeby uszyć drugiego (będzie to trudne, bo mi maszyna padła :( ) , ale bardzo bym chciała mimo wszystko jeszcze coś z Tildy kiedyś zmajstrować, tym bardziej, że mam 3 książki z wzorami na ten temat.
Mój królik jak widać, idealny nie jest, najwięcej trudności sprawił mi nos.
Już raz go sprułam i zrobiłam nowy, ale nie wiem czy jest lepiej.
Już raz go sprułam i zrobiłam nowy, ale nie wiem czy jest lepiej.
Na pierwszym zdjęciu ma stary nos, na innych nowy, możecie porównać ;)
Acha, warsztaty były u Stefki, polecam gorąco :)
Gratulacje ! Ja bym nie wiedziała od czego zacząć :)
OdpowiedzUsuńDlatego poszłam na warsztaty Aniu, bo też nie wiedziałam, mimo fachowych książek :)
OdpowiedzUsuńTeraz już nieco więcej wiem, ale jak na złość maszyna mi padła i nie mogę próbować dalej :(
Rewelacyjny słodziak! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałych, rodzinnych, uśmiechniętych, niespiesznych Świąt... :)))
Maszyny współczuję :/. Ale Tildziak świetny Ci wyszedł :).
OdpowiedzUsuńJa tam żadnych niedociągnięć nie widzę! I jakie ma szałowe wdzianko :D.