20 listopada 2012

52 książki w 52 tygodnie

Właśnie zakończyłam "eksperymentalny" (dla mnie) projekt pt. 52 książki w 52 tygodnie, jaki razem z Liftonoszkami zaczęłyśmy na początku roku. 
Tzn. Ja dołączyłam trochę później do Liftonoszek, bo dopiero w połowie roku, ale książki na koncie przeczytane też miałam, żeby nie było, że 52 sztuki przeczytalam w 6 miesięcy ;)

Książki lubiłam czytać zawsze, no może z wyjątkiem lektur szkolnych ;)
Ostatnio też przez nie trochę ucierpiało scrapowanie, bo wolę się zakopać pod kołdrę i poczytać ;)

TUTAJ możecie zobaczyć całą listę moich przeczytanych tytułów. 
Jak widać, lubię książki raczej mroczne, ale od lekkich obyczajowych, też nie stronię. 
Czasem trzeba odetchnąć od tych wszystkich morderstw i okrucieństw. 

W tym roku polubiłam literaturę skandynawską, o trylogii Millenium chyba nikomu mówić nie muszę. 
Poza tym Camilla Lackberg, której zaczynam trzecią część, niesamowicie wciąga. 
Gaute Heivoll, Kerstin Ekman to tylko początek. 
Na pewno jeszcze pojawią się inne skandynawskie nazwiska. 

Oprócz tego, która książka zrobiła na mnie największe wrażenie, napiszę też przy jakiej się męczyłam najbardziej :)

Największe wrażenie zrobiła na mnie książka Cassie Harte "Pokochaj mnie mamo". 
Czytając ją byłam zła, wściekła, w szoku, że takie rzeczy się dzieją, że można TAK traktować dziecko. Zdecydowanie ta książka wywołała najwięcej emocji we mnie. 


Natomiast przy której się najbardziej męczyłam czytając ją?

To chyba będzie Adam Davies "Żabi król". Tak, męczyła mnie ta książka. 
Ale jestem taka, że jak już zacznę czytać muszę skończyć.

Teraz na równi z Lackberg czytam jeszcze jedną bardzo fajną serię Virginii C. Andrews. 
Kto nie czytał, polecam.

Jeśli znacie jakieś ciekawe książki w "tym" stylu to polecajcie, pomysły mi się kończą :)