z tego mojego dziecka :)
Hania prawie miesiąc była u dziadków, a tam były kuzynki i kuzyn, z którymi się bawiła.
Ledwo otworzy oczy już wymienia ich imiona, pytam co zje na śniadanie, mówi: Zuzia, Lala (Ala), ktoś idzie: Zuzia, Lala.
Wszystko jest Zuzia i Lala :)
Dzisiaj Hania podeszła do kaloryfera, przytknęła ucho do tego czegoś ;) i dzwoniła do Ali ;)
- Lala! Lala!
- uuu, nie ma :(
Ubaw miałam niezły :)))
Oczywiście aparat pod ręką ;)
Z jeszcze nie-scrapowych rzeczy, to wczoraj przeżyłam chwile grozy... w pociągu. A myślałam, że to bezpieczny środek transportu, no przynajmniej bezpieczniejszy niż samochód...
Tuż za Krzyżem pociąg zaczął się rozpędzać, było ograniczenie prędkości do 60km, rozwidlenie torów, a on jechał 120km.... O mały włos a by się wykoleił ... tak naszym wagonem zarzuciło na lewo i prawo, jakby ktoś huśtawkę rozbujał... porównać to mogę do motoru, który skręca i się tak na boki przechyla... to były sekundy. Wszystko nam pospadało, dobrze że Hanię miałam na rękach akurat bo by fruwała po tym przedziale :((
Wiem o tych szczegółach, bo rozmawiałam z dziewczyną z Warsa. Bardzo fajna mama bliźniaków ;)
Kurcze, nie życzę nikomu takich przeżyć :(
Ja już miałam wizje takie, że lepiej nie mówić :((
A ze scrapowych newsów - już jestem w domu :) Szykuję Candy ;)
W końcu i ja muszę coś zrobić, jakoś się odwdzięczyć wszystkim :)
Ale dajcie mi jeszcze chwilę, muszę się wdrożyć z powrotem w domowy rytm :)
Mam też nowe puncherki, stempelki sówki ukochane z artpasje.pl, kilka papierów ze scrap.com.pl, no i jeszcze trochę zdobycznych przydasi :)) Paczuszka od Mony mnie zaskoczyła :D
Już się nie mogę doczekać żeby to wszystko użyć :)
Tymczasem, życzę udanego poniedziałku :))