jaki ten tytuł dać znowu, ale pocieszam się, że nie tylko ja mam ten problem :D
Zacznę może od tego, że mamy wiosnę.
Kto się zagapił niech przyswoi :)
Osobiście, mam nadzieję, ze okres snu zimowego mi przejdzie i obudzę się jak te niedźwiedzie (prawie dosłownie, bo spasłam się trochę) rześka i pełna energii niebawem, bo dobija mnie to ciągłe zmęczenie i chęć snu :/ Nic zrobić nie można bo głowa leci do dołu :/
Z okazji wiosny na fejsbuku ogłoszono akcję, że witamy wiosnę kwiatkiem, którego trzeba wcześniej samodzielnie uszyć ;)
Ja z moją maszyną do szycia, owszem znamy się, ale widać jeszcze nie najlepiej ;)
Mimo to, po kilku próbach i jednym pytaniu w wątku kwiatowym, czemu ona mi tak plącze nitkę, udało się problem rozwiązać i kwiatki "uszyłam". Jak uszyć je na maszynie to był pikuś (chociaż lepiej mi to szło w wieku lat 6, kiedy szyłam lalkom ubrania na maszynie mamy), to już szycie ręczne po wepchaniu do środka ociepliny, doprowadzało mnie do białej gorączki :/
No ale, pierwsze koty za płoty, dwa pomarszczone kwiaty udało się zszyć. Są jakie są. Trudno ;)
Jeśli nie chcecie mieć koszmarów w nocy to zamknijcie oczy i zjedźcie w dół, bo zamierzam je pokazać ;)
Oczywiście moim niedoścignionym wzorem jest
Llooka i jej kwiatki, ale ... może za sto lat mi się uda coś podobnego uszyć ;)
Odkopałam też w komputerze zdjęcia listownika jaki zrobiłam dla mamy, jednak, zadowolona do końca z niego nie jestem.
Tak naprawdę nigdy do końca ze wszystkiego nie jestem do końca zadowolona ;)
Taka natura.
I na koniec, zdjęcie fatalne, ale pokażę coś co kupiłam w lumpeksie za 2 złote :)
Nie wiem oczywiście co z tym zrobię, ale na pewno się przyda ;)
Na razie sobie wisi i czeka na przebłysk pomysłu.