Ogarnął mnie na całego.
A moze to jakieś przesilenie? Tylko jakie?
Wiosenne? Halo, a gdzie wiosna?
Może organizm już się przyzwyczaił, że o tej porze zazwyczaj jest cieplej o te kilka stopni i tak z rozpędu reaguje?
Rok temu miałam to samo. Ciągłe zmęczenie, senność. Wyniki jednak były w normie, więc anemia to nie była. Wszystko wskazuje na jakieś przesilenie. Tyle, że u mnie trwało chyba do sierpnia...
Dobrze, że ostatnio na Facebooku powstała grupa liftująca, wszystko za sprawą Katasiaczka.
Dobrze, bo tak to bym już nic nie robiła. A teraz jest lift i trzeba robić :)
Jeszcze go nie pokażę, chociaż jakiś wybitny nie jest. Ot, taki na rozruch. Następne będą lepsze. Chyba ;)
Dzisiaj jeszcze postraszę kartkami świątecznymi.
Świąt nie odczuwam, żadnego ducha i tym podobnych, chociaż upiekłam babkę i chyba się w tym roku w końcu udała. Rok temu wyszła mi taka cegła, że jakby w kogoś nią rzucić to by zabiła :) Na szczęście nikt się głośno nie śmiał :D
Ach i pasztet upiekłam. Wegański.
Dobra. Kartki. Robione w kiepskim świetle. Wybaczcie.