Jestem, wróciłam.
Wyrzucili mnie ze szpitala szybko, nie cackali się, niecałą dobę po operacji mogłam iść do domu.
Tylko, że ja nie bardzo chciałam ;) ale jak każą to trzeba ;)
W domu wiadomo jak to w domu, długo nie posiedziałam bezczynnie.
Zrobiłam kilka ozdób na kiermasz szkolny, jak już się zaczęłam rozkręcać to i dwa albumy zrobiłam i kartki i jeszcze parę innych rzeczy :)
Ale dzisiaj pokażę lift, którego jeszcze nie miałam okazji pokazać.
Nasza grupa liftowa na FB już chyba umarła na dobre (o ile może umrzeć nie na dobre ;) ).
Ostatni lift.
Praca Moriony
I moja
Mam nadzieję, że nie żegnam się na zbyt długo ;)