Zamiast FURRY miałam ochotę napisać SMELLY, bo mi się kojarzy od razu piosenka z "Przyjaciół", co by nie było takie od czapy od razu, bo akurat ten kotek kiedy przywędrował do mojej mamy był BARDZO śmierdzący, uratowany chyba z jakiejś piwnicy, ale jak widać dorósł, i czego nie widać, przestał śmierdzieć :)
Jest cudny, ładny i przynosi co chwilę jakieś łupy pod dom.
Zasłużył na skrapa :)
No i papier na skrapa też nie jest jakiś przypadkowy, bo to nowa kolekcja SODAlicious, WHOO LIVES HERE "Furrr".
Do tego akrylowe dodatki, również z nowości, taśmy dekoracyjne, dziurkacze, siateczka z działki ;) i turkusowy tusz, którym posmarowałam stemple BoBunny.
Cudny scrap i kocur. Wierzę na słowo, że nie śmierdzi :)
OdpowiedzUsuńHaha, a mi też po przeczytaniu tytułu od razu wskoczyła do głowy piosenka "Smelly cat"! ;) Fajowy scrapik. Siateczka z działki super się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńScrapik extra, kot też :)
OdpowiedzUsuńSmelly cat, smelly cat... ;D Super skrapek! I zdjęcie bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :) a teraz będziecie nucić:p
OdpowiedzUsuńI jak szczecińsko się zrobiło :))))