23 grudnia 2013

Moja pierwsza Tilda

A dokładnie królik :) 
Zaczęłam go szyć na warsztatach craftowych we Wrocławiu w lipcu tego roku, a skończyłam we wrześniu. Trochę mi to czasu zajęło, bo na warsztatach zdołaliśmy uszyć tylko wszystkie elementy, wypchać je i uszyć część ubranka. W domu mieliśmy już to wszystko do kupy poskładać.
Powiem Wam, że nie jest łatwo zrobić takiego królika i nie wiem kiedy się zdobędę na to, żeby uszyć drugiego (będzie to trudne, bo mi maszyna padła :( ) , ale bardzo bym chciała mimo wszystko jeszcze coś z Tildy kiedyś zmajstrować, tym bardziej, że mam 3 książki z wzorami na ten temat.
Mój królik jak widać, idealny nie jest, najwięcej trudności sprawił mi nos.
Już raz go sprułam i zrobiłam nowy, ale nie wiem czy jest lepiej. 
Na pierwszym zdjęciu ma stary nos, na innych nowy, możecie porównać ;)

Acha, warsztaty były u Stefki, polecam gorąco :) 






4 komentarze:

  1. Gratulacje ! Ja bym nie wiedziała od czego zacząć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego poszłam na warsztaty Aniu, bo też nie wiedziałam, mimo fachowych książek :)
    Teraz już nieco więcej wiem, ale jak na złość maszyna mi padła i nie mogę próbować dalej :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny słodziak! :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałych, rodzinnych, uśmiechniętych, niespiesznych Świąt... :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Maszyny współczuję :/. Ale Tildziak świetny Ci wyszedł :).
    Ja tam żadnych niedociągnięć nie widzę! I jakie ma szałowe wdzianko :D.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję :)